Pierwsze koty za płoty

… na pierwszym starcie w sezonie zawsze jest ciężko, ale najgorzej nie było.

W końcówce szóstego kilometra był szybki podjazd, który zresztą dosyć szybko wjechaliśmy a ja miałem okazję potrenować wytrzymałość na progu tlenowym.

W 2001 roku był to mój pierwszy poważny wyścig etapowy w zawodowym peletonie… nie do końca, też w marcu i nazywał się Semana Catalana. Dzisiejszy etap prawie identyczny choć wtedy nie przyjechałem w pierwszej grupie. Trochę lat minęło od tamtego wyścigu.

W środę podjazd nie jest z tych „niemożliwych” ale na pewno cały dzień będzie szybko i ciężko i już w Andorze na przedostatnim podjeździe peleton pewnie sporo się przerzedzi… a jutro zapewne sprinterzy.

foto: www.bettiniphoto.net