Jak za kolarskich lat tak i teraz startuję w dwóch Grand Tourach w sezonie.

Może bardziej uczestniczę niż startuję. Pomimo nie łatwej sytuacji w Europie również i Vuelta wystartowała. Trzeci dzień zmagań za nami i jak na początek, nasz zawodnik na generalkę całkiem ładnie jedzie.

Z Felixem znam się jeszcze z lat CCC gdzie byliśmy kolegami drużynowymi przez co dużo łatwiej mi się z nim rozmawia. Nie wiem na co go stać i też jedzie tutaj bez żadnej presji. Dziś po etapie też starałem mu się tłumaczyć by raczej myślał o zwycięstwie etapowym a nie koncentrował na jakimś celu w GC bo ten może przyjść w konsekwencji. 

Peter w końcu wygrał etap i patrząc jak to zrobił krzywdzące by było mówić że mu sie udało. Znowu dużo miejsc w top5 co potwierdza, podobnie jak na TdF jego super dyspozycję, ale niestety tylko jedno zwycięstwo. No cóż, nie jest łatwo wygrywać szczególnie jak młodzież napiera.

To co dziś na etapie ze Stelvio obserwowaliśmy to po raz kolejny piękny pokaz siły, ambicji i odwagi młodych kolarzy, etapy jakie chce się oglądać. Po raz kolejny myślałem oglądając dziś etap Giro jak piękne jest kolarstwo jak namaszczeni z góry liderzy się wycofują i „drugi rząd” wkracza do akcji. Tak, drugie auto bez odjazdu pozwala mi śledzić dwa wyścigi na raz w TV 😉

My niestety trochę straciliśmy w GC. Tym samym myślę, że cała polemika w mediach w Polsce na temat lidera i pomocnika była całkowicie zbyteczna. Mieliśmy na Giro dwóch liderów na GC i jak widzieliśmy raz Rafał raz Patrick mieli gorszy dzień a dziś tak na prawdę razem siebie potrzebowali by uratować coś z tego nad czym blisko 3 tygodnie pracowali. Bez sensu gadanina o wewnętrznej rywalizacji której nigdy nie było. 

A na domowym podwórku „moje” siostry wraz z Martą szaleją na rozgrywanych właśnie MP na torze co mnie akurat jako ich coacha bardzo cieszy.