Pierwszy wyścig w wozie technicznym za mną

Amgen Tour of California nie przyniósł ekipie zwycięstwa etapowego ale posłużył jako etap w przygotowaniach do Tour de France.

Większość etapów przejechałem w pierwszym wozie z dyrektorem sportowym, raz tylko jadąc samemu „dwójką”. Nowe, ciekawe doświadczenie, spojrzenie na wyścig z innej perspektywy i nowy rodzaj emocji . Nie widzę się jednak w tej funkcji. Być na wyścigu, rozmawiając z kolarzami bezpośrednio po wyścigu na gorąco o ich odczuciach to i owszem. Lecz zająć miejsce dyrektora sportowego za kierownicą samochodu w ogóle mnie nie interesuje.

Peter nie czuł się źle, ale Gaviria i Ewan okazali się szybsi na końcówkach dla sprinterów. Szkoda trochę etapu do Laguna Seca którego końcówka też nie potoczyła się po naszej myśli.

Rafał startował z ambicjami na podium i na mecie pod górę ulegając tylko Bernalowi pokazał, że go na to stać, a słabszy dzień na przedostatnim etapie był efektem dłuższej przerwy w startach.
Do TdF jeszcze dużo czasu, tak więc spokojnie krok po kroku wierzę, że wszyscy dojdą do najlepszej formy.

Po wyścigu wraz z Peterem i Ossem polecieliśmy do Utah na kolejne dwutygodniowe zgrupowanie na wysokości. Tereny dobrze mi już znane ze zgrupowania przed MS w Bergen. Kilka treningów na MTB, plus parę dłuższych wyjazdów po górach i myślę, że Peter przejeżdżając TdSwiss wróci do poziomu jaki prezentował wiosną.