Gdzie kolarstwo nie rozgrywa się na wiatrach


Dziś sobie przypomniałem jak to ścigając się w Polsce w pierwszym roku seniora od startu byłem już w trzecim wachlarzu… jak dziś właśnie od kilometra zero… no w drugim, ale na szczęście z Valverde i całą Movistar której zajęło 55minut by dojść trzydziestoosobową grupkę ludzi z przodu.

Tylko wtedy jako 19latek pomyślałem, że muszę uciec gdzieś gdzie kolarstwo nie rozgrywa się na wiatrach bo to nie dla mnie a teraz czasem jednak trzeba stawić temu czoła.
Finiszu dziś nie było, jutro też większość sprinterów raczej po Col d’Eze nie dojdzie, zostaną pewnie Rojas, Bole…

Wczoraj z ost. 3km średnie równo 400 watt, na zdjęciu widać jak wciskam set. Co daje równo 6,4 watt/kg. nie mało. Nie wygrałby, ale pewnie nie musząc dochodzić pojechałbym tyci lepiej… ile nie wiem. Ale nie lubię gdybać, dobrze było.

fot. corvospro