Podejrzewam, że większość kibiców kolarstwa na całym świecie do samej mety właśnie Kwiatkowi życzyła wygranej na etapie. I nie chodzi tylko o dzisiejszy świetnie „pojechany” etap czy też o to, że Carapaz mniej “zasłużył” na zwycięstwo.
Mistrz Świata, zwycięzca wielu klasyków ale i etapów na najważniejszych wyścigach, na TdF był zawsze „gregario”. Mimo tego, iż najczęściej jednym z bardziej wartościowych to wciąż zwykłym domestic, bez szansy na wygraną.
Podejrzewam, że niejednokrotnie na kolejnych edycjach TdF, w szczególności na etapach gdzie dochodziły odjazdy, zdarzało się, że Michał pod przeklinał nosem. Myśląc o tym, że był to etap pod niego i spokojnie by mógł wygrać z tymi ludźmi którzy tam byli.
Uciekło mu wiele etapowych zwycięstw na TdF i właśnie dlatego dziś do samego końca miałem nadzieję, że nikt nie zdecyduje inaczej niż się stało. Puchar za całokształt… za etap, za wszystkie edycje TdF gdy pracował na lidera.
U nas nie poszło jak planowaliśmy. Emu nie dał rady, ale na głębszą analizę poczekajmy po wyścigu. Podobnie kilku innych zawodników. Lennard pokazuje ogromny talent i determinacje. Cieszy ogromnie jego zwycięstwo. Najmłodszy z naszych kolarzy startujących we Francji wpisuje się wiekiem do grupy wszystkich którzy tutaj walczą.
Peterowi pewnie odjechała zielona koszulka no ale szansa na wygranie etapu wciąż jest. Chociaż widzimy, że o to będzie bardzo ciężko. Nasz start podsumuje już po wyścigu.
Z moich kolarzy znakomicie pojechał w Tirreno Matteo Fabbro i prawdopodobnie wystartuje w MŚ w Imola.