El Polacco… tak go zawsze nazywałem

Rozmawialiśmy na każdym wyścigu, myślę, że był to jeden z bardziej sympatycznych kolarzy w grupie. Takim zapamiętam Xaviera . Szok, aż ciężko uwierzyć w to co się stało.

Dzień odpoczynku minął mi na kompletnym relaksie bez roweru. Nie mogę się jakoś pozbierać, zresztą przy etapach jakie mieliśmy w ostatnich trzech dniach ciężko się zdrowieje… nawet zdrowy by się łatwo rozchorował.

Jutro kolejny dzień do przejechania i potem mam już nadzieję, że się poprawi…