Czy po raz kolejny Bruce Willis uratuje świat…

O ile końcówka MSR byóa thrillerem o tyle dokładnie to samo możemy powiedzieć o ostatnich 90 kilometrach Ronde van Vlaanderen. Prawie do samej mety nie wiedzieliśmy czy po raz kolejny Bruce Willis uratuje świat przed zagładą. Podejrzewam jednak, że każdy z nas miał innego „Willisa” któremu kibicował.

Ale tak już całkiem na poważnie. Kolejny z wyścigów które ogląda się z ogromną ciekawością do samej mety. Nie ma zawodnika który by nie przyznał, że Gilbert wygrał zasłużenie. Wygrał również dzięki pomocy silnej drużyny i… ryzykując przegraną przez prawie samobójczy atak, dokładnie to o czym pisałem w poprzednim komentarzu na temat Quick Stepu.

Jasne, nie mam wątpliwości, że Sagan i Van Avermet by go doszli, ale to już z pogranicza gdybania. Nie ma to już znaczenia. Potrzeba i mnóstwo szczęścia. Szczęścia które nie dopisuje Mistrzowi Świata w tym sezonie. W czwartek Peter mi mówił, że obawia się upadków i tego, że QuickStep rusza się daleko przed metą. Dlaczego nie było go z przodu zatem jak QuickStep atakował na ponad 80km do mety?

Jeżdżąc z nim od dawna przyznam, że nigdy nie był tak mocny jak w tym roku i widząc go na ziemi przez kurtkę kibica aż mi się robi żal zmarnowanej szansy i ogromnej pracy. Dokładnie to samo może powiedzieć Greg, drugi na mecie. Też raczej nie był nigdy taki mocny jak w tym roku i również jemu szansa wygrania monumentu przeszła koło nosa. Obaj przespali ważny moment wyścigu, a przy barierkach nie trzeba jechać mając całą szerokość drogi dla siebie.

Wrócę jednak do zwycięzcy. Bardzo lubię takie zwycięstwa gdzie widać wysiłek kolarza, skrajne wycieńczenie. To czuję najbardziej, takie kolarstwo rozumiem. Jak to dalekie od zwycięstwa Cancellary w 2010 roku kiedy to na kilkunastoprocentowych nachyleniach Grammont odjeżdżał „wyginajacemu” się Boonenowi kręcąc miękko i nie napinając nawet bicepsa, nie mówiąc już o „pedałowaniu” całym ciałem co widzieliśmy w niedzielę nie tylko w przypadku Gilberta ale i kolejnych zawodników walczących z tyłu.

Na Roubaix nie typuje, życzę szczęścia tym którym go brakuje a nam aby znów wygrał najlepszy jak to miało miejsce w niedzielę.

Tour du Pais Basque. Michał jest spokojny o swoją kondycję i może wygrać generalkę, ale nie będzie to łatwa przeprawa. Contador zapewni nam spektakl w momentach w których się nie spodziewamy, Movistar będzie atakował z góry a Roglic będzie czekał na czasówkę. Bo właśnie czasówka powinna rozstrzygnąć wyścig. Tu widzę szansę dla Kwiata. Jestem ciekawy jazdy Valverde który według mnie jeździł dotychczas najszybciej pod górę w tym roku i jeśli powtórzy się sytuacja z Cataluni to będzie ciężko innym go pokonać.

Wszystkie teksty, rysunki, zdjęcia oraz wszystkie inne informacje opublikowane na niniejszych stronach podlegają prawom autorskim Sylwestra Szmyda. Wszelkie kopiowanie, dystrybucja, elektroniczne przetwarzanie oraz przesyłanie zawartości bez zezwolenia Sylwestra Szmyda jest zabronione.