To były dwa trudne dni. Wczoraj prawie dwie godziny skoków by „poszedł” odjazd który nam pasował a dziś silny wiatr i próby rozerwania grupy na wietrze przez Astanę.
My wiadomo, mając lidera mieliśmy ciężar wyścigu na sobie. Dziś wyjątkowo stresujący dzień. Przypomniałem sobie jak to dawniej było czuć odpowiedzialność za wynik lidera i też się tym stresować by dowieźć wynik do samej mety.
Wszystko zagrało, ekipa przeszła siebie i mogę śmiało powiedzieć, że to największy wynik ekipy CCC w tym roku dopięty przez Janka.
Sam cieszę się, że nie zawiodłem, że pojechałem pod górę jak za dawnych lat, że nawet pedałując łatwo pod górę nie myślałem o swoim tyłku a o końcowym zwycięstwie Jana.
Zgubię się w deszczu czy na rantach ale jak są duże góry i lider który może wygrać to wciąż potrafię „jechać”. Mam dużo satysfakcji z tego wyniku.
Nie pojadę TdP tak więc nie będzie ostatniego symbolicznego TdP jako kolarz… już był, dwa lata temu! Tłumów kibiców przed autobusem Movistaru w każdym mieście nie zapomnę…
foto: cccsport.eu Mario Stiehl