Dziś Solden…

Wczorajszy etap od startu był dla mnie najcięższym od początku wyścigu, ale w końcówce noga kręciła się już dużo lepiej.

A dziś Solden. Właściwie bez taktyki. Podjazd tak ciężki, że każdy będzie jechał swoje. Nie można tu obmyślać, że skoczy się tu czy tam. Oglądałem cały podjazd z 2005r i właściwie wyglądało to na 50minutowe przepychanie. Selekcja od tylu. Nie łudzę się, że nagle noga zacznie się jakoś mocno kręcić, ale chce się zagiąć do samej mety.