Ja bezpiecznie…

Wczorajszy dzień z ciężką i mokrą końcówką niestety z wieloma kraksami, w tym najgroźniej wyglądająca naszego kolegi Jarka. Dla niego niestety Giro się skończyło, ale mamy nadzieję, że szybko wróci na rower. Sam etap w końcówce przybrał charakter bardziej klasyku w ardenach niż jednego z etapów Giro.

Dziś było szybko, znów mokro i przez to kolejna kraksa która jak sądzę tylko do jutra zmieniła klasyfikację generalną.

Ja bezpiecznie, a to dla mnie było priorytetem na te etapy do jutrzejszej czasówki.

Giro di Vino. Wczoraj byliśmy w okolicach słynnego Amarone della Valpolicella, o którym nie można nie wspomnieć. Dla mnie jedno z trzech największych ale i najważniejszych włoskich win obok Barolo i Brunello. Produkowane z 3 szczepów, dominuje Corvina Veronese plus Rondinella i Molinara. Wino wytrawne, skoncentrowane, ze znakomitym bukietem zapachowym jak i również złożone w smaku, produkowane jest z winogron które po zebraniu zostawia się na drewnianych lub bambusowych kratkach na 3-4 miesiące by wyschło. Czas w którym winogrono traci połowę swojej masy, a zyskuje do 30% koncentracji cukru, tym samym tracąc kwasowość i zwiększając koncentracje polifenoli. Z takich winogron dopiero robi się wino. Podobnie jak Barolo znakomicie się starzeje.
Po Giro dzięki uprzejmości D.Cunego będę mógł odwiedzić winnice Bertani, jednego ze znakomitszych producentów tego wielkiego wina.