Ciężki dzień od samego rana

Wczoraj doszliśmy do szczytu nudów kolarskich etapów, ale i takie muszą być. Najgorsze, że chyba nie ma żadnego kibica który by usiedział przy TV. Dziś już ciekawiej. Ja nie wierzyłem, że może dojechać odjazd, ale nie dlatego nie próbowałem. Dla mnie ciężki dzień od samego rana. Nic mi nie dolega, po prostu nie kręciło się. Bronek mówił, że w odjeździe wszyscy truli Przemkowi by wrócił do grupy, bo ta na pewno nie odpuści za bardzo skoro on tak blisko w generalce a tym samym oni się wytną i na nic, tak też było. Każdy jedzie jednak swój wyścig.

Jutro długi etap i na odjazd. Tak wiec znów czeka nas niezła jazda od rana.

Giro di Vino. Nawet jeśli już nie jesteśmy w Toskani to jeszcze wrócę. Drugie wino to Brunello di Montalcino. Jedno z największych włoskich win rozpoznawalnych i znanych na całym świecie. Moja „pierwsza wielka miłość”. Wino powstaje ze szczepu Sangiovese i leżakuje przez min 5 lat od zbiorów (z czego w beczce dojrzewa minimum 2 lata). A to znaczy, że w tym roku możemy kupić dopiero 2010 rocznik, zresztą bardzo dokonały. Wielu kibiców zapewne pamięta widowiskowy etap Giro 2010 po szutrach w deszczu wygrany przez Evansa który się kończył właśnie w Montalcino. A samo wino jest bardzo kompleksowe, z mocnym zapachem owocowym, wanilii i drewna. Smak wyraźny o mocnej strukturze z lekkimi taninami. Nawet jeśli sam przyznam, że dla mnie stało się winem dosyć przewidywalnym.Oczywiście jest to wino do głównie czerwonych mies i dziczyzny.