Nie ma tego złego…

… powinienem powiedzieć i tak właściwie to widzę. Nie biorąc udziału w Giro miałem szansę wykorzystać to co wypracowałem jadąc wyścig na siebie.

Dawno już tak nie było, że pod górę znów byłem w stanie atakować, walczyć, być liderem zespołu który mnie wspomaga i czuć odpowiedzialność za wynik. Potwierdziłem też sobie, że dobrze pracowałem i dobrze się przygotowałem do Giro.

Meta pod górę była ciężka i patrząc na dane z srm wjechaliśmy mocno. Ostatni etap był jednak dużo cięższy. Tak trasa jak i interpretacja tego co się działo. Koledzy pomogli… na ile mogli.

Teraz 3tyg podtrzymania formy, spokojnej pracy w domu i Dauphine Libere.
Cieszę się bardzo, że noga i głowa wróciła…

foto:vueltacastillayleon.es