Milan Sanremo

1962283_684723851570077_1398163260_oDrugi rok z rzędu pogoda na tym wyścigu gra główne skrzypce. Trzysta kilometrów w deszczu to szalenie ciekawa sprawa. Ciesze się, że wystartowałem w tym roku. Zamarzłem jak większość zawodników.

Początek ok, ale po trzy i pół godzinie deszczu wszyscy się rozebrali jak na czterdzieści minut wyszło słońce, a później jak się rozpadało mało kto już był przygotowany by jeszcze raz się dobrze ubrać. No ale dzięki temu myślę, że po raz kolejny wyścig wygrywa ktoś kto nie był brany pod uwagę jako faworyt.

Trzy dni odpoczynku i od jutra wznawiam konkretne treningi. Na początku kwietnia jadę na wysokość, na dwa tysiące metrów w południowe Alpy. Niecały miesiąc do Trentino, mojego kolejnego startu. Po nim Romandia i zobaczymy czy zasłużę sobie na start w Giro. Muszę się „zakwalifikować”…