Jutro wspólna przejażdżka i w niedziele do walki.
Ostatnie dwa tygodnie po Vuelcie więcej odpoczywałem niż trenowałem. Parę treningów za motorem i kilka krótkich podjazdów odpowiadających specyfice trasy. Dużo lepiej, że cały wyścig nie jest na rundach, dla mnie będzie może tyci mnie nerwowo.
Nastawiony jestem na walkę i tylko prognozy pogody burzą trochę mój spokój, bo wyścig w deszczu zawsze był moją ”piętą achillesową” ale póki co nie martwię się tym…