Startowaliśmy z moich „starych śmieci”

Dziś atakowali zawodnicy z Kostaryki, Venezueli, był Francuz i Polak a na mecie najlepszym okazał się Duńczyk który wykorzystał asekuracyjną jazdę najlepszych…

Tak na serio, Goły znów z przodu, znów w ucieczce która dojechała do mety i w której by być, potrzebne były „nogi”. Jak się nie próbuje to się nie wygra nigdy, ja akurat to wiem dobrze.

Startowaliśmy z moich „starych śmieci”, wzruszające jak setki ludzi krzyczały moje imię, jak niemal każdy chciał mój podpis czy zdjęcie. Również starym zwyczajem na mostku w Cinquale zebrała się spora grupa kibiców z mojego włoskiego fan klubu z Montignoso. Trzynaście lat które tam spędziłem to spory kawałek życia.

Dziś w końcówce było nerwowo ale i asekuracyjnie.