Dziś wieczorem jestem wykończony.

Region Marche nigdy nie powinien znaleźć się na trasie Giro, ciągłe góra/dół, sztywne „chopki”, bez metra płaskiego. 3400m przewyższenia na wydawać by się mogło pofałdowanym etapie zostało mi mocno w nogach.

Do tego od wczoraj walka z alergią. Ciężko oddycham, co na pewno spowodowało, że dziś ostatnie 30km miałem skurcze praktycznie wszędzie.

Goły otarł się o podwójny sukces bo i do zwycięstwa etapowego i maglia rosa zabrakło naprawdę niewiele. Widać, że ma „nogę” zapewne nieraz jeszcze będzie tu walczyć o zwycięstwo etapowe.