Szósty etap i meta pod górę

Sam fakt, że etap był krótki i właściwie dosyć łatwy spowodował, że sam końcowy podjazd nie przedstawiał większych trudności. Praktycznie ostatnie trzy kilometry o dużym nachyleniu. Ja chciałem spróbować wcześniejszego ataku w stylu Rebellina sprzed roku ale przeciwny wiatr nie pozwalał się za bardzo ruszyć.

Sama końcówka bardzo szybko się rozegrała, atak Janka i oderwanie od grupy, kawałek dalej na wypłaszczeniu przeskok Niemka i sam finisz już kolarzy z przodu. Noga nie była zła ale nie jakoś super dynamiczna i extra kręcąca na ostatnich trzech kilometrach.

Sam Davide mówił, że rok temu etap był dłuższy i cięższy i ostatni podjazd wszyscy zaczynali już mocno zmęczeni i przez to powstały duże różnice.

Dziś kolejny dobry finisz Grześka i jutro końcowe starcie myślę, że na odjazd.