Pierwsza meta pod górę…

… pokazała po części siły w peletonie ale również dała nam koszulkę lidera. Nie przypadkowego, bo Jan jedzie znakomicie.

Sam nie czułem się źle, równe tempo przetrzymałem tracąc na ostatnich 4km jak się zaczęły skoki. Nie jest to noga z lutego/kwietnia, ale i tak przyzwoita strata. Dziś etap bardzo szybki i przez pierwsze 80km ciężki do kontrolowania ale skończył się dla nas jak miał, czyli koszul z nami.

Jutro czeka nas sporo pracy, ja wracam na swoje miejsce greggario pod górę a Jan będzie musiał walczyć na bardzo ciężkim Kitzbuel o utrzymanie koszuli.

foto:cccsport