Pierwsze zgrupowanie nowej drużyny za mną

Właściwie może i ostatnie i to jest piękne w zawodowstwie. Możliwe, że spotkamy się jeszcze w pełnym składzie przy okazji wyścigów na Majorce w lutym i to by było na tyle.

Leo Piepoli który jeździł w Banesto, przy okazji jak w 2007r. byłem bliski podpisania właśnie tam kontraktu, powiedział mi, że to ekipa dla mnie i będę się tu ścigać do końca kariery. Po pierwszym kontakcie z ekipą tak to właśnie czuję. Atmosfera mi pasuje, sposób pracy, podejścia do zawodników również. Jakoś się dogaduje a nad hiszpańskim pracuję codziennie.

Dziś przyszła mi do głowy mała refleksja. W końcu listopada 1997r podpisałem mój pierwszy kontrakt z włoską drużyną. To znaczy, że już 15 lat jak się krzątam po europie realizując moje marzenia. Inne to były lata, inne spojrzenie na wszystko i nie spodziewałem się wtedy, że tak długo „zabawię” w tym środowisku.

Po 45 dniach bez roweru czas zacząć „kręcić”. Moje plany wyścigowe zostały znacznie przesuniete. Oczywiście żadna Australia czy Argentyna nigdy nie były brane pod uwagę, tam mogę jedynie jechać na wakacje, ale również i w lutym o ile drużyna nie będzie potrzebować zawodników raczej nie będę się ścigać. Powinienem zacząć z Alejandro od Murci, mając jako nadrzędne cele TdF i Vuelte. Nie ukrywam, że taki plan to szczyt marzeń. TdF bez Giro!